11.04.2017

[37] Dziedzictwo ognia - Sarah J. Maas


★★★☆ i pół

Trzecia część besstelera o Celaenie Sardothien. Zapewne jeśli czytacie tą recenzję, to zapoznaliscie się z pozostałymi częściami. Dobrze też wiecie, jeśli mnie czytacie, że uwielbiam tą autorkę i uwielbiam wszystko, co piszę. Dlatego nie powinno być dziwne, że i ta część mi się podobała. Była inna niż dwie pozostałe części, widać, że styl autorki się zmienia i piszę bardziej dojrzale, co oczywiście jest wielkim plusem.

Bohaterowie zmagają się z nowymi trudnościami. Celaena za namową Chaola wyjeżdża z kraju, by pozbyć się ludzi, którzy wadzą królowi. Oczywiście nie robi tego, co musi, tylko zmaga się ze swoją przeszłością. Zapewne jeśli czytaliście, to wiecie, że dziewczyna nie opowiadała o sobie nic, co działo się przed trafieniem do Twierdzy Zabójców. Musi w końcu sama przed sobą się przyznać kim jest i w końcu to do siebie dopuścić. Na swojej drodze spotyka też Rowana i ich los łączy się. To też jest bardzo ciekawa postać, bowiem magia w jego żyłach jest codziennością. Jego postać rozwija się w każdym rozdziale. Na początku tajemniczy, dopiero potem się otwiera.

Mamy również wstawki z życia Doriana i Chaola, a na tego pierwszego czekałam najbardziej. Dorian odkrył w sobie coś, za co może zginąć, a musi sobie z tym poradzić sam, dopóki na swojej drodze nie spotyka dziewczyny, która pojawiała się w jego życiu już wcześniej, choć ten jej nie dostrzegał. Jego wątek jest tutaj najbardziej tragiczny, gdyż tym razem to on stracił wszystko, czego pragnął. Książę przechodzi pewną metamorfozę, która również mu służy. Co do Chaola to dalej jest irytującą postacią i chyba już nigdy nie pozbędzie się tego tytułu, bo całe jego rozumowanie i pozostawienie Doriana samego z jego problemem było nieodpowiednie. Jedyny plus dostaje za to, że nie powiedział królowi czego dowiedział się o Celaenie.

Pojawią się też postacie, które tworzą wspólną całość, jak chociażby Aedion, wojownik na usługach króla, który codziennie zakłada maskę, bo ma większy cel - odnalezienie jego zagubionej kuzynki Aelin. Mężczyzna ma swój honor i to widać, choć oczywiście cały czas udaje kogoś, kim nie jest. Szuka kogoś, komu może zaufać i akurat znalazł odpowiednią osobę. Manon Chardodzioba to wiedźma i jej historia tak naprawdę nie współgrała mi z całą książka, ale wiem, że być może ma ważniejszą rolę do odegrania w tej historii.

Cieszę się, że w końcu zaczynamy zwiedzać świat stworzony przez autorkę, gdyż właśnie tego było mi trzeba. Bycie w jednym miejscu stało się męczące i nudne. Nowe postacie są cudowne, a koniec książki, po nim nie można się pozbierać! Tak, jak pisałam na początku, widać zmianę stylu autorki po samym sposobie prowadzenia Celaeny. Zmieniła się w kobietę, która może osiągnąć wszystko. Postać Rowana też świetnie wprowadzona, bo dziewczyna potrzebowała takiego towarzysza. Dlatego właśnie polecam Wam tą książkę i dziedziczce ognia.

Pozdrawiam,
Tori.


4 komentarze:

  1. Przeczytałam recenzje tak, aby sobie nie zespojrerowalac, ponieważ chcę w przyszłości przeczytać tę serię i widzę, że warto :).
    Pozdrawiam
    Dorisssblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że naprawdę warto, bo wciąga!
      Ja również pozdrawiam.

      Usuń
  2. mnie ta seria właśnie od trzeciego tomu zaczęła się baaardzo podobać, czwarty zrobił na mnie ogromne wrażenie, a ostatni piąty podbił moje serduszko totalnie i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu. ;))
    pozdrawiam serdecznie.
    http://poprostumadusia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie czytałam jeszcze kolejnego tomu, ale mam nadzieję, że wkrótce się za niego wezmę.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń

Theme by Violett