★★★★☆
Czasy króla Artura mogą nam się wydawać bardzo magiczne, druidzi, wiedźmy, honorowi rycerze i kobiety, o które Ci wcześniej wymienieni zabiegają. Bernard Cornwell pokazuje, że nie wszystko w tamtych czasach było kolorowe i przyjemne. Autor wziął się więc za pisanie trylogii arturiańskiej, a ta część jest jej początkiem. "Zimowy monarcha" pokazuje postacie z innej perspektywy, bo o ile w szkole uczymy się o doskonałym Arturze, który jest królem i idealnym rycerzu Lancelocie (wzorce osobowe średniowiecza), to tutaj jest to zupełnie inaczej ukazane niż na lekcjach języka polskiego. Mamy inne miasta, a Camelot nawet się tam nie pojawia. Rycerze Okrągłego Stołu Was fascynują? Sprawdźcie czy i tutaj się pojawią.
Coś, co dla wielu może się okazać dziwne to fakt, że Artur nie jest wcale narratorem. Więc Lancelot? Pudło. Kim więc on może być? Historię Artura opisuje stary już mnich Derfel Cadar, który w czasach swojej młodości był podopiecznym Merlina i wojownikiem samego Artura - w dodatku był jego przyjacielem. Narrator jest Saksonem, a to ważne gdyż właśnie w tle toczy się wojna między Brytanią a Saksonią, nie wolno o niej zapomnieć, bo choć tutaj nie ma wiele znaczenia to kto wie, co będzie w kolejnych częściach? Na początku poznajemy historię głównego bohatera gdy ten był jeszcze małym chłopcem, a później czujemy jakbyśmy starzeli się razem z nim. Chłopak jest odważny jak na swój wiek, a przede wszystkim kieruje nim chęć walki, by pomagać. To postać, którą łatwo polubić, gdyż idealnie nadawałby się na wzór rycerza, kieruje się w życiu swoimi zasadami i honorem, a także wierną służbą u swojego pana.
Artur sam siebie nie nazywa królem, bo nim nie jest, jako syn z nieprawego łoża, nie może zasiąść na tronie. Obiecuję jednak chronić swojego przyrodniego brata, chcąc by zasiadł na tronie, jest to jeszcze niemowlę. Można powiedzieć, że Artur jest lekkomyślny, gdy szaleńczo zakochuje się w Ginewrze i świata poza nią nie widzi, choć zapewne wie, że przez to podzielił Brytanię. Mimo to jest idealnym wodzem w czasie walki i dobrze tym wszystkim kieruje. Jest sprawiedliwy. Życie jednak nie chciało mu pomóc i wiele osób w niego nie wierzy, a niektórzy oczekują nawet jego śmierci. Sam uważa, że lepiej mu idzie na wojnie niż w negocjacjach, cóż to jest całkowita prawda. Czasami może się nam wydawać, że żyje odległymi marzeniami, gdyż pragnie czegoś praktycznie niemożliwego. Czy jest taki za jakiego go uważamy?
Merlin to kolejna ciekawa postać, choć nie pojawia się dość często. Możemy się jednak dowiedzieć, że jest egoistycznym szaleńcem, ma swój cel w życiu, którego twardo się trzyma i pomaga tym, którzy akurat będą mu potrzebni w owej misji. Nie pokazał jednak swojej potęgi czarodzieja, jak wszyscy go opisują i myślę, że jego postać rozwinie się w kolejnych częściach, bo tego tutaj brakowało.
Dla tej książki ważna jest akcja, akcja i akcja, to zajmuje większość czasu, ale nie jest to nudne, bo zostało ciekawie opisane. Na szczęście miłosne wątki nie za bardzo się liczyły, a tego mi brakuje w książkach, które ostatnio czytam i bardzo się cieszę, że miłość nie jest najważniejsza, bo dużo autorów już o tym zapomina. Każdy wątek jest doskonale przemyślany i wywołuje konsekwencje w przyszłości, co nie zostawia nam nam jakiegoś wątku bez wyjaśnienia. Przede wszystkim jednak opowieści w średniowieczu są bardzo ciekawe, bo widać, jak ten świat był kiedyś odmienny, jak łączyły się stare kultury z antyku, z nowymi kulturami, które wkroczyły na świat. Fabuła na początku wydaje się prosta, ale z każdą stroną widać, że wcale taka nie jest, książka jest doskonale przemyślana, jest w niej mnóstwo zwrotów akcji i intryg. Tego nie możecie przegapić.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Otwarte
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji,
Tori