Nie pamiętam już nawet czasu, w którym sięgnęłam po pierwszą książkę Riordana. Wydaje się jakby to było lata temu, a ja nie przestałam nigdy kochać tego, co piszę. Zastanawiałam się, kiedy ta cała karuzela się zatrzyma i nie dostaniemy kolejnej książki. Jednakże dalej czekam z niecierpliwością na kolejną książkę, chcąc zobaczyć co nasz wujaszek wymyślił tym razem. Tak się stało także przy tej pozycji; kiedy dorwałam ją w swoje ręce i znalazłam wolną chwilę — przeczytałam prawie od razu w całości. Tym razem był to kolejny dodatek do serii o Magnusie, każdy rozdział był opowiedziany z perspektywy innego bohatera i każdy z dziewięciu rozdziałów dzieje się w innym świecie.
W tej książce nie dostajemy żadnego rozdziały z perspektywy Magnusa, tylko z perspektywy najbliższych mu osób i Odyna. Bardzo przypadło mi to do gustu, bo można popatrzeć na to, co jest dla nich ważne i wejść w ich myśli. Tego brakowało mi przy okazji samych książek o Magnusie; gdzie skupiliśmy się na jego postaci, choć sam byłam zainteresowana innymi. Szczególnie do gustu przypadł mi rozdział z perspektywy Hearthstone'a i Alex. Właściwie o Alex mogłabym czytać całymi dniami, bo to na tyle wyróżniająca się postać w świecie książek i na tyle kontrowersyjna, że warto o niej pisać więcej. Mało kto piszę o postaci zmiennej płciowo, a teraz; żyjąc w dwudziestym pierwszym wieku nie powinien to być temat tabu. Jednak właściwie podoba mi się każdy rozdział w tej książce. W każdym z dziewięciu rozdziałów pojawia się inna historia, z perspektywy innego bohatera, który musi rozwiązać jakiś problem. Jako smaczek mogę Wam powiedzieć, że przez wszystkie rozdziały przewija się jedna i ta sama postać gdzieś w tle, także jak będziecie czytać to na pewno to wyłapiecie. Naszych bohaterów czekają różnego rodzaju przygody; jedne mniej ważne, drugie potrzebne jeśli chcę się zapobiec Ragnarokowi. Wszystko to pisane w typowym stylu Riordana.
Chyba jednak najważniejszym pytaniem, które zadaje sobie każdy z nas jest to, czy autor się psuje pisząc tyle książek w ciągu roku. Odpowiedź brzmi nie; przynajmniej z mojego punktu widzenia. Widać, że ma w swojej głowie jeszcze mnóstwo pomysłów, tylko pojawia się coraz mniej żartów i śmiesznych sytuacji. Dla mnie to autor numer jeden, ale żarty są coraz słabsze, a typowe żarty o pierdzeniu stały się żenujące. Ja oczywiście rozumiem, że to są książki przeznaczone bardziej dla młodych czytelników niż osób w moim wieku, ale tym bardziej trzeba kontrolować swoje żarty, bo dzieci będzie to śmieszyło do końca życia. Riordan ma także grono starszych czytelników i zastanawiałam się, czy nie zastanawiał się, aby jego książki bywały bardziej brutalne. Rozumiem, że wydawnictwo, które wydaje go w Stanach jest na nie, jeśli chodzi o pisanie scen dla starszych czytelników, co Riordan wspominał na swoim twitterze.
Cała fabuła dzieje się po wydarzeniach ze „Statku umarłych”, więc nie polecam czytać tego dodatku przed zaczęciem swojej przygody z Magnusem. Bohaterowie luźno nawiązują do niektórych wydarzeń z wcześniejszych książek, a nie każdy chce znać spojlery. W tej książce także sytuacje nie są tak ważne, jak w serii, ale jeśli się jest fanem i lubi się mitologię; naprawdę warto się zapoznać z tą książką. Nigdy nie dowiemy się, czy te wszystkie książki nie są pisane stricte dla pieniędzy, bo to jest osoba, która stara się za każdym razem, gdy piszę cokolwiek. Stara się czytać te mity, a przecież nie obraca się w jednej mitologii, a kilku i pisze o tym z taką pasją, że nigdy nie przestanę uwielbiać jego książek. Dla mnie zawsze będzie w czołówce najlepszych autorów i jestem tego pewna. Ta miłość do jego dzieł trwa od kilku lat i nie wygląda na to, żeby skończyła się w najbliższym czasie. Będę zawsze broniła jego książek i nie wiem co musiałoby się stać, żebym przestała go uwielbiać. Także, jeśli nie znacie jeszcze książek Riordana to zachęcam Was bardzo serdecznie do przeczytania choć jednej książki i zobaczenia czy przypadnie Wam do gustu tak, jak mi.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Galeria Książki.
Pozdrawiam,
Tori!
To nie moje klimaty.:)
OdpowiedzUsuńNiestety, lekturę odpuszczę. Nie czytam tego typu książek. Nawet nie znam autora.Wspaniałe jednak opisujesz książki. Widac, że lubisz jego twórczość.
OdpowiedzUsuńMalo napisalas o samej książce, glownie zastanawiasz nad tym, jak pisze ten autor i czy nie pisze dla pieniedzy. Swoja droga co jest zlego w pisaniu dla pieniedzy? Jesli ksiazka jest dobra i mi sie podoba, to ja sie bardzo ciesze, ze autor moze na niej zarobic. Pisanie ksiazek to tez praca, a jak jest praca, to musi byc tez wyplata :)
OdpowiedzUsuńAkurat ten typ literatury to nie moja bajka ale widać że Ty doskonale się w tym odnajdujesz.
OdpowiedzUsuńTa przygoda czytelnicza jeszcze przede mną. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego uniwersum.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, może warto sięgnąć?
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać to nie czytałam jeszcze żadnej książki Riordana ;( chociaż mam wszystkie na półce ;)
OdpowiedzUsuń