Strony

21.01.2019

[115] Czy to najlepsza książka 2018 roku? // Okrutny książę - Holly Black



Książki fantasy z udziałem elfów to te, które zawsze najbardziej trafiają w moje gusta; „Szklany tron” czy „Dwór cierni i róż” to te książki, o których się mówi, bo są naprawdę dobre i ludzie się nimi zachwycają. Jednak kilka miesięcy temu na rynek wydawniczy trafiła książka Holly Black nosząca tytuł „The Cruel Prince”, co zostało przetłumaczone u nas jako „Okrutny książę” i wydane w ubiegłym roku. Świat zachwycał się tą książką i zachwycałam się nią ja. Nie potrafię bawet określić dlaczego recenzja tej powieści nie pojawiła się już kilka miesięcy temu u mnie na blogu. Rok 2018 oznaczał dla mnie mnóstwo obowiązków przez co zaniedbałam moje czytanie. Przychodzę jednak do Was dzisiaj z recenzją tej właśnie pozycji, bo za kilka tygodni znowu oszalejmy na punkcie naszych głównych bohaterów. „The Wicked King” zostanie wydane u nas i zapewne wiele osób sięgnie po tę książkę. Dlatego też chciałam o niej opowiedzieć troszeczkę osobom, które nie miały z nią styczności, a chciałyby poznać tę świetną historię.

Wszystko zaczyna się od porwania trójki dzieci do krainy elfów, o czym mówi nam opis książki. Każda z nich wychowuje się w domu porywacza na własnych warunkach, z własnymi marzeniami i planami. Pamiętają jednak o swoim pokrewieństwie i kochają się najbardziej na świecie. Najbardziej z nich wyróżnia się jednak nasza główna bohaterka – Jude, która pragnie od życia czegoś więcej niż życie normalnego człowieka. Ma w sobie ducha walki, co udowadnia na każdym kroku, ale przede wszystkim jest piekielnie bystra, bo musi sobie radzić w świecie, do którego zwykli ludzie nie mają dostępu na co dzień, a fae nie ułatwiają im niczego; twierdząc, że nie są niczego warci. Nasza główna bohaterka nie poddaje się ich władzy, przez co nieraz jest narażona na niebezpieczeństwo. Dla naszych sióstr życie w Elysium nigdy nie było łatwe, co nie jest tylko winą braku sklepów, telewizji czy internetu, ale tego, że nawet owoce mogą być dla nich niebezpieczne. Muszą się pilnować na każdym kroku i pamiętać kim są według mieszkańców tego świata; zwykłymi, nic niewartymi ludźmi, którzy dla niektórych nawet nie powinni istnieć. Chcielibyście żyć w takim świecie? Byłoby troszeczkę skomplikowanie. Syndrom sztokholmski bije jednak od naszej Jude i jej siostry bliźniaczki Taryn, co udowadniają prawie na każdym kroku, nieraz ślepo patrząc na swojego porywacza, który może nie potrafi kłamać jak reszta elfów, ale świetnie mu za to idzie omijanie prawdy i manipulacja. To cecha tego gatunku. 

Jeśli to jeszcze Was nie zainteresowało to musicie poznać realia tego świata. Istnieje on równolegle z naszym; elfy potrafią przenikać na Ziemię i brać ze sobą ludzi do Elysium, w którym panują troszeczkę inne warunki. Wracamy do naszego średniowiecza, gdzie rządzi król, rycerze bronią swojego królestwa, kobiety ubierają się w suknie, są bale, ale także i wojny. I w tym wszystkim poznajemy Cardana; syna obecnego króla, który nie jest jednak kandydatem do tronu. To postać na tyle skomplikowana, że nie zawsze wiemy, w której chwili powinno się go lubić, a w której pobić do nieprzytomności i uciec od niego jak najdalej. Dumny jak paw, skupia na sobie uwagę swojej „elitarnej” świty, z którą spędza czas. Ma wszystko i wszystkich w poważaniu, choć jego ulubionym zajęciem jest dręczenie Jude i Taryn. Nasi główni bohaterowie się znają i nie darzą sympatią do siebie. Jednak Cardan skrywa wiele bolesnych sekretów ze swojego życia, które troszeczkę autorka przed nami odkrywa. To jest ten typ bohatera, którego można kochać albo nienawidzić, ale sami musicie się przekonać co myślicie o jego postawie. 

Drogi Jude i Cardana krzyżują się w szkole, do której uczęszczają, ale nie tylko. Nasi główni bohaterowie muszą podejmować swoje decyzje, z których później będzie trzeba wyciągnąć konsekwencje; nieraz bardzo bolesne i przykre. Podoba mi się to, jak cała ta historia została ukazana, nie mamy w niej jakiegoś dobrego i złego bohatera. Nikt tutaj nie jest czarny lub biały, każdy ma swój własny odcień szarości, który najbardziej widzimy u Jude. Holly Black świetnie umiała nam pokazać, że nie musimy dostać typowo dobrej bohaterki, by książka nam się spodobała. W tych bohaterach jest o wiele więcej niż w tych, o których ostatnimi czasy czytałam. Mają mnóstwo wad i zalet, które są podkreślane na przestrzeni całej książki, a konsekwencję ich wyborów także nie są zawsze sielankowe, jak niektórzy autorzy lubią pisać w swoich książkach. Żyjemy w czasach, w których czytelnik chce czegoś od książek, które czyta, nie potrzebuje historii zakończonej szczęśliwie, by lektura mu się podobała; ale nie każdy potrafił to zrozumieć jak właśnie Black. Jeśli jeszcze nie znacie tej książki to koniecznie powinniście po nią sięgnąć jeśli kochacie fantastykę, ja nie mogę się doczekać drugiej części, którą zaraz po przeczytaniu także dla Was zrecenzuje. 

Za książkę dziękuje wydawnictwu Jaguar.

Pozdrawiam, 
Tori!

http://wydawnictwo-jaguar.pl/
 

7 komentarzy:

  1. Tym razem, nie są to zupełnie moje smaki czytelniczy. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Mam wielką ochotę na tę książkę, zwłaszcza że zetknęłam się z kilkoma naprawdę negatywnymi recenzjami, co tylko zaostrzyło mój apetyt :) oby książka wywarła na mnie równie pozytywne wrażenie! A fantastykę kocham!

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam po angielsku i potem po polsku, ale jakoś nie urzekła mnie tak mocno, jak większość czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  4. To zupelnie nie moje klimaty, ale fajnie że dla Ciebie jako fanki gatunku książka okazał się strzałem w 10

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjemne uczucie, kiedy książka spełni pokładane w niej nadzieje, kiedy jej klimat nas zachwyci. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa ta zaproponowana książka. W wolnym czasie przyjrzę się jej, ale może nawet szybciej, skoro taka dobra.

    OdpowiedzUsuń
  7. Omomom, jak najbardziej po nią sięgnę 😻

    OdpowiedzUsuń