16.11.2018

[110] Czy ta książka to na pewno horror? / Krwawy księżyc - K. C. Hiddenstorm


Książka, o której Wam dzisiaj trochę opowiem jest napisana przez Polską autorkę i piszę Wam o tym, bo nazwisko sprawia wrażenie jakby pisała to jakaś Amerykanka. Mamy jednak do czynienia z umieszczeniem akcji w Stanach; co według mnie nie jest takie znowu złe; większość z nas marzy o życiu tam czy chociażby odwiedzeniu tego wielkiego państwa. Nie pamietam, kiedy spotkałam się ostatnio w polskich książkach, by bohaterowie mieszkali za oceanem. Muszę także od razu wspomnieć, że „Krwawy księżyc” nie jest książką z gatunku, po który zazwyczaj sięgam. Ta pozycja zainteresowała mnie jakiś czas przed pojawieniem się w księgarniach i bardzo chciałam ją przeczytać, bo od dłuższego czasu daje szanse naszym młodym autorom i nowym gatunkom. A kiedy udało mi się dorwać tę książkę; przeczytałam ją w jeden wieczór.


Wydaje się, że to z pozoru może być nudna książka, opowiada ona o małżeństwie pisarzy — Victorii i Thomasowi; piszą w zupełnie innych gatunkach, jednak są szczęśliwym małżeństwem. Ich życie z pozoru jest usłane różami. Victoria zekranizowała kilka swoich powieści, a Thomas jest uznanym dokumentalistą, piszącym o mordercach, którzy żyli naprawdę. Taki układ pasuje kobiecie do czasu; gdy jej mąż postanawia, że zacznie pisać własne powieści, stworzy swój świat, bohaterów i nic z tego nie będzie prawdą. Wtedy ich życie się komplikuje.



Victoria to bardzo tajemnicza bohaterka, która na początku może być dla nas całkiem przyjazna, ale na samym końcu pokazuje swoje prawdziwe ja, które udowadnia nam, że to jedna z najbardziej samolubnych bohaterek, o których czytałam. Thomas to z różnych powodów naprawdę intrygująca postać, która mogłaby częściej się pojawiać, zwłaszcza podczas kiedy postanowił zmienić tematy swoich książek. Chciałabym zobaczyć jak czuł się w cieniu swojej żony i jak bardzo po napisaniu tak dobrze sprzedającej książki mogło wzrosnąć jego ego. Nie chce Wam pisać tutaj o nich więcej, bo zdaje sobie sprawę, że mogłabym za wiele powiedzieć.



Najbardziej w tej książce spodobały mi się wtrącenia w zdania, jeśli otworzycie książkę na jakiejś stronie zauważycie prawdopodobnie, że takie wtrącenie jest napisane kursywą i przerywa mam zdanie w pół, ale buduje niesamowitą atmosferę. Nazwałabym to wtrąceniami naszych własnych demonów w codzienne życie. Książka dość cienka i naprawdę dobrze się ją czyta, a taki ktoś jak ja, który w takim gatunku nie za dobrze sobie radzi daje się prowadzić historii i niczego nie przeczuwa do samego końca. A końcówka to najlepsze co jest w tej książce, bo podczas czytania tej historii cały czas rośnie w nas napięcie, które eksploduje w finale. Wszystko się wyjaśnia i nagle staje się dużo prostsze, a czytelnik uświadamia sobie, że znajduje się w tej książce jeszcze jeden gatunek, bliższy mojemu sercu. Odgrywa on jeden z ważniejszych wątków, jednakże jest to pokazane właściwie pod koniec. Patrząc jednak na główny gatunek tej książki czy jest ona tak bardzo straszna? Ja, osoba, która boi się wszystkiego, nie przestraszyłam się czytając tę książkę. Była straszna, ale nie aż tak według mnie. 



Cała historia została skonstruowana tak, żeby nas zaciekawić. Chcemy widzieć więcej, zobaczyć co może się jeszcze wydarzyć, choć z drugiej strony nie jesteśmy pewni finału, może zakończyć się optymistycznie lub jak najgorzej. Autorka postarała się pisząc tę książkę i pokazując nam, co siedzi w jej głowie. Jeśli jesteście fanami historii z dreszczykiem to jak najbardziej Wam ją polecam; choć osoby z tak słabym sercem, jak moje również mogą sięgnąć po tę pozycję, bo naprawdę warto.


Za książkę dziękuje wydawnictwu Kobiece 

Pozdrawiam, 
Tori! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Violett