Czuję, że to powoli staje się obsesją. Z wytęsknieniem, zapisuje w kalendarzu te terminu. Czekam. Marzę. Zastanawiam się, co będzie w środku. Kiedy pojawia się na rynku, połykam niemalże w jeden dzień. Nie degustuje się. To nie dla mnie. Połykam, chłonę historię zapisaną na kartach tej książki. Pragnę poznać co dalej. To wszystko dzieje się za każdym razem, gdy czytam książki Riordana. Nie umiem tego zmienić. To wielkie uwielbienie względem jego, które narodziło się w mojej głowie i nie potrafi zniknąć. Nawet jeśli historia się już kończy. Tak, jak ta. Magnus Chase właśnie się skończył, kolejna wspaniała trylogia, do której będę chętnie wracać. Tak, jak do każdej książki tego autora. Jednak jestem świadoma, że ta książka ma całkiem inne znaczenie dla mnie, a wszystko to za sprawą dziwnie innego środka historii, które urzekło mnie, pokazując, że wujek Riordan się jeszcze nie skończył. Zapraszam Was na wcześniejsze, o wiele krótsze recenzje poprzednich części, czyli „Miecz lata” oraz „Młot Thora".
Trzeba pamiętać, że Magnus Chase jako główny bohater jest jedyny w swoim rodzaju. Pokazuje, że ludzie nie zawsze są tacy wspaniali i idealni jak Percy, Jason, Annabeth oraz reszta tych postaci, które zdążył wymyślić mój ukochany autor. Nasz bohater nie jest zbytnio w niczym dobry, jego gadający miecz Jack tak naprawdę walczy za niego, on zbytnio nie radzi sobie w tej dziedzinie. Wszyscy jego przyjaciele są uzdolnieni, a on w całym tym zamieszaniu jest przeciętnym chłopakiem. To coś, co warto zaznaczyć, bowiem rzadko zdarza się taki bohater w książkach fantasy. Inni są raczej wspaniali, posiadający swoje wady, ale doskonale radzą sobie w walce, nie uciekają przed nią. Magus zrobiłby wszystko, by nie doszło do feralnego Ragnaroku. Wszystko, byleby tylko nie walczyć i zawieść przyjaciół. On widzi w sobie tylko wady, żadnych zalet. Jak zwykły chłopak, który przez całe swoje życie nie wiedział, w jakim naprawdę świecie żyje ma sobie poradzić? No cóż, ma on swój spryt, swoje wartości w życiu i to one go ratują, pokazują nam, że choć nie radzi sobie z walką, jest dobry w innych rzeczach. Wybija go to na tle innych i to zdecydowanie na plus.
Chciałabym jeszcze wspomnieć o wielu innych postaciach, ale boję się, że recenzja ciągnęłaby się w nieskończoność. Alex to moja ulubiona postać z tej serii, taka żywa, pokazująca siebie i nieukrywająca tego. Ma w sobie coś, co przyciąga jak magnes i nie pozwala uciec, więc rozwinięcie tej postaci było dla mnie bardzo ważne, podoba mi się to, że autor nie boi się tworzyć kontrowersyjnych postaci. Siostra Alex też jest warta uwagi, bowiem Samira pokazuje, że będąc córką Lokiego można także wierzyć w normalne życie, w Boga, który istnieje. Samira jest bowiem muzułmanką, ze swoimi tradycjami, a na misję wybiera się w czasie ramadanu, co według mnie pokazuje jej wiarę, jaka ona jest dla niej ważna, a to nadaje jej autentyczności. To chyba postacie, które zapadną w mojej głowie na zawsze, choć tak naprawdę każdego da się tutaj polubić. Muszę tylko przyznać, że Loki wypadł dość mdłe i żałośnie na tle nich wszystkich, nie za bardzo chyba wszystko ogarnął, ale doskonale wiemy, dlaczego właśnie tak się stało w akcji.
Cała opowieść wkręcona w tę książkę jest typowym wątkiem u Riordana. Pokonanie zła, wyprawa, zdobywanie po drodze ważnych rzeczy i wielki finał. Tutaj jest jednak inaczej. Lepiej niż w innych książkach według mnie. Punkt kulminacyjny to było coś. Nie spodziewałam się takiego czegoś, czekałam na typowego Riordana, a dostałam przepiękny zabieg, który wprowadzał na moje usta uśmiech. Dlatego też nie mogłam przestać patrzeć się na to zdziwiona. Rozwinięcie bohaterów, zamknięcie wielu wątków, niektóre sceny były wręcz smutne, nie do zniesienia, inne niż zwykle zabawne do bólu, sprawiające uśmiech na twarzy. To jest to, co uwielbiam w tych książkach. Muszę przyznać, że nic się nie zmieniło w stylu pisania autora, ale to dobrze, przyzwyczaiłam się go już i uwielbiam go. Rick Riordan dalej zostaje w mojej trójce ulubionych autorów i chyba nigdy z niego nie zrezygnuje. A Wy mieliście możliwość przeczytania jakiejś jego książki. Podobały się Wam?
Pozdrawiam serdecznie,
Tori!
Biorę się za tę serię. KONIEC KROPKA.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę sie, bo naprawdę warto!
UsuńNie lubię za bardzo fantasy, więc to raczej seria nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńMój blog
Szkoda, ale rozumiem.
Usuńnie przepadam za bardzo za fantastyka, ale umiesz zachęcić do czytania książki
OdpowiedzUsuńDziękuje za takie słowa!
UsuńZ takim uczuciem i z takimi emocjami piszesz o tej książce, że aż żałuję, że nie mam na nią ochotę :(
OdpowiedzUsuńPo prostu musiałam swoje myśli przelać na klawiaturę i tak się stało.
UsuńJejciu, ile emocji w tej recenzji! <3 Jeszcze nie miałam okazji sięgnąć po twórczość Ricka Riordana, ale bardzo chcę to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńBuziaki! :* Dolina Książek
W takim razie życzę by wszystkie książki Ci się spodobały!
UsuńTeż kocham Riordana, ale na razie za mną tylko Percy i OH, a tak bardzo chciałabym sięgnąć po Apollo i Magnusa :(
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieje, że uda Ci się jak najszybciej.
UsuńUwielbiam Ricka i muszę wreszcie zabrać się za dokończenie tej serii, ile można zwlekać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!
Ja musiałam szybko się za nią wziąć, bo nie mogłam czekać!
UsuńCzytałam inne serie Riordana i uwielbiam wszystko co wychodzi spod jego ręki :) Z Magnusem czekałam aż wyjdzie w całości - czy to już koniec? Bo to miała być trylogia prawda?
OdpowiedzUsuńTak, to jest koniec. Cieszy mnie to, że tyle osób czyta jego książki.
UsuńUwielbiam twórczość Riordana, ale jeszcze z tą trylogią się nie zapoznałam, choć pierwszy tom czeka w domu :D
OdpowiedzUsuńTo czytaj jak najszybciej!
UsuńMoim zdaniem nie ma niczego gorszego niż młodzieżowe fantasy. Omijam szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńRozumiem, choć ja uważam inaczej.
UsuńOd niedawna kocham książki tego autora i z przyjemnością sięgnę po i tą serię :)
OdpowiedzUsuńTo udanej lektury!
UsuńRaczej nigdy tego nie przeczytam, pisałam nawet o tym post :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rozumiem, ale wiem, że to nie dla każdego.
UsuńChoć książka raczej nie w moim typie to bardzo podoba mi się Twój dobór słów :) Bardzo fajna recenzja!
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za tak miłe słowa ❤️
UsuńKurczę, wydają się wciągające i ciekawe, ale mam nieodparte wrażenie, że jak dla mnie byłyby zbyt dziecinnie i młodzieżowo napisane...
OdpowiedzUsuńRozumiem, ja nie mogę do niczego zmusić.
UsuńKojarzę autora ale świat fantasy to nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, szkoda, ale nie każdy lubi ten gatunek.
UsuńLubię entuzjastyczne recenzje :) Jednak nie do końca ta seria wpisuje się w to, co czytam.
OdpowiedzUsuńRozumiem, to dla niektórych może być już za dziecinne.
UsuńNa mnie czeka póki co "Złodziej pioruna", ale ciągle mam coś pilniejszego do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale zachęcam do przeczytania.
UsuńNie czytałam żadnej książki wujka Ricka, mimo że mam na półce całą serię o Percym i "Olimpijskich Herosów" Postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :P
W takim razie tak zrób, gdyby u mnie te książki stały to czytałam co roku, ale niestety ich nie mam.
UsuńFantastyka bez rodów i polityki to kompletnie fantastyka nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale i tak dobrze, że czytasz fantasy!
Usuń