Zdałam sobie ostatnio sprawę, że większość książek fantasy w ostatnim czasie, choć mi się podoba to i tak w jakimś stopniu są takie same, dość przewidywalne. Miałam wiele okazji do czytania takich książek, ale sięgając po „Cesarzową kart” nie, spodziewałam się, że coś mnie jeszcze zaskoczy, a było mnóstwo takich rzeczy. Kresley Cole wpadła na pomysł książki, która podbiła moje serce i choć mam się do czego przyczepić to i tak ciepło myślę o tej książce na każdym kroku. Mogę dodać, że nie jest to zwykłe fantasy, bo można odkryć tu jeszcze coś innego, a mianowicie dystopię, która nie nudzi mnie jak większość, które już są na świecie. Książka ta w Ameryce została wydana pięć lat temu i ma już kilka części, które z chęcią ujrzałabym na naszym rynku.
Evangeline Greene to główna bohaterka tej książki i można jej trochę zarzucić, bo niespecjalnie na początku ją polubiłam. Szesnastoletnia dziewczyna na początku jest tą popularną dziewczyną w szkole, która w dodatku dobrze się uczy i jest cheerleaderką i jak każda dziewczyna w takich cukierkowatych opowieściach ma przystojnego chłopaka, którego chciałaby każda. To było iście wkurzające, ale w końcu się skończyło. Ma pewien tajemniczy sekret, którego nie chcę innym wyjawić — w swojej głowie słyszy głosy, nie mogąc się ich pozbyć, a to dla niej dość uciążliwe. Wszystko się zmienia, gdy tajemniczy Błysk zmienia wszystko na Ziemii, powodując, że większość ludzi ginie i zostaje garstka osób, które dobrze się schowały. Nasza główna bohaterka przeżywa wewnętrzną przemianę, staje się dojrzalsza, walczy o przetrwanie, choć często kierują nią emocje, a to ma zły wpływ na wszystko. Podoba mi się to, jak dziewczyna zachowuje się w późniejszej części książki, nie zachowuje się już jak rozkapryszone dziecko i bardziej można ją znieść, można ją nawet zrozumieć.
Jackson Deveaux staje na drodze naszej szesnastoletniej dziewczyny i ich pierwsze spotkanie nie należy raczej do tych bardzo przyjemnych. Chłopak wcale nie ułatwia niczego dziewczynie, raczej nigdy nie będzie miał takiego zamiaru, lecz to mi się właśnie w nim podoba. Otacza go nuta tajemnicy, bowiem chłopak przychodzi tu z innej szkoły, a sława osoby, która była w poprawczaku go nie opuszcza. Jest dokładnym przeciwieństwem Evangeline od samego początku i to mi się w nim najbardziej podoba. Dojrzały jak na swój wiek chłopak to ktoś, z kim można podróżować. Po Błysku staje się o wiele ważniejszą postacią i możemy mu się lepiej przyjrzeć, co zdecydowanie mi się podoba. Dowiadujemy się o nim rzeczy, których nikomu by raczej nie wyjawił, a wszystko to za sprawą podróży, jaką odbywa z główną bohaterką. Bardzo podoba mi się w nim może dość drobny fakt, komu ktoś może pominąć, ale słowa, które wtrąca po francusku to miód na mój wzrok, ponieważ uwielbiam ten język i za każdym razem uśmiechałam się jak głupia, gdy wtrącał coś w tym języku.
Cała fabuła jest niezwykle przemyślana i czytając dystopię nigdy nie, miałam możliwości dojrzeć świata przed apokalipsą, co jest tutaj wielkim plusem. Jednak to, co dzieje się po Błysku i jak ważne są karty tarota, nie spodziewałam się po tej książce tak ciekawej fabuły, które by mnie wciągnęła i nie mogła opuścić. Czytałam nie, mogąc się oderwać od tej historii. Całość jest dopracowana i większość sytuacji nie dzieje się z przypadku. Odkrywanie wszystkiego razem z główną bohaterką nadaje tej opowieści smaczek, bo nigdy nie wiemy co się właściwie zaraz, wydarzy. Odkrywamy nowych, istotnych dla historii bohaterów, a smutna rzeczywistość wbiła mnie w siedzenie, naprawdę. To, co stało się na samym końcu historii, zszokowało mnie do reszty i nie mogłam wyjść ze zdziwienia na tak odważny krok, naprawdę mało kto się na to decyduje i chociaż wiem, że to na pewno się zmieni w kolejnych częściach to, podoba mi się to, jak się skończyła ta część. Kresley Cole napisała naprawdę ciekawą książkę, jednak jeśli druga część ma być dobra, to powinna się opierać na samym końcu tej opowieści i mam nadzieję, że nie zmieni tak łatwo Evangeline, bo to, jak zachowywała się na końcu to dla mnie coś absolutnie wspaniałego.
Mieliście styczność z tą książką? A może chcielibyście po nią sięgnąć?
Za książkę dziękuję wydawnictwu Moondrive.
Pozdrawiam serdecznie,
Tori!