Kryminały to znany i lubiany gatunek przez wielu czytelników. Ja sama tak słabo się w tym wszystkim orientuje, nie znam się na schematach zbrodni, ale takie książki mnie interesują. Zazwyczaj nie mam czasu, by je czytać, ale kiedyś dostałam propozycję, by przedpremierowo przeczytać tę historię — z chęcią to zrobiłam, bo i tak już wcześniej zaciekawiła mnie ta książka. Daje w tym roku także szansę wielu polskim autorom, więc nic dziwnego, że skusiłam się, zazwyczaj tego nie robię, ale nie mogłam odmówić, gdy przeczytałam opis.
Jak jest napisane na okładce prawda, może niszczyć wszystko i zgadzam się z tymi słowami. Marcin to główny bohater opowieści, który jako były więzień pracuje sobie teraz spokojnie w ośrodku wypoczynkowym na Mazurach. Próbuję odciąć się od tego, co się stało i wieść nowe życie. Podobało mi się to, że poznaliśmy jego przeszłość, dowiedzieliśmy się kim kiedyś, był, co robił, kogo kochał, co kochał. To wszystko pozwala nam łatwiej poznać bohatera i jego rozterki. Wiodąc normalne życie nagle, trafia w środek wielu zabójstw, a ma w sobie coś, co nie pozwala mu odpuścić, więc do końca, chce się dowiedzieć co za tym wszystkim, stało. Mężczyzna dwa razy przemyśli, zanim coś zrobi, szczególnie w sytuacjach, które mogłyby się skończyć niepotrzebnym kontaktem z policją, czego po pobycie w więzieniu się obawia — wcale mu się nie dziwię, pewnie większość z nas zareagowałaby tak samo. Razem z Marcinem śledzimy losy i próbujemy dowiedzieć się prawdy, która ma wszystko uratować — w pewnej chwili bowiem, ktoś zrzuca trop na naszego bohatera i staje w środku tego wszystkiego, by dowieść, że nie ma nic wspólnego z zabójstwami.
Nie wiem, czy da się opisać resztę bohaterów dokładnie, bo tylko Marcin jest szczegółową postacią, ale nie ma w tym nic złego, to jest przecież główny bohater, najwięcej czasu powinniśmy poświęcać mu. Czytając książkę, trzeba pamiętać, by zwracać uwagę na nawet najmniejsze szczegóły dotyczące postaci, by wtedy dowiedzieć się, kto w tej całej historii zawinił. Żaden bohater nie jest jednak jednowymiarowy — dowiadujemy się o nich mało, ale później, w punkcie kulminacyjnym nagle odkrywamy drugą stronę medalu, czyli ich prawdziwe ja, co bardzo mi się podoba. Ukazanie zabójcy już w środku opowieści mogłoby być nudne, bo co począć z resztą? Do interesujących postaci na pewno zalicza się Karolina, która jest policjantką i dość ochoczo przyjmuje pomoc Marcina, ale także jego brat Michał, a także Marysia, żona Michała, która mimo swojej spokojnej natury, wydaje się trochę dziwna. Tak naprawdę po przeczytaniu tej książki nie można nikomu zaufać, kiedy już wpadniesz na to, kto jest mordercą prawda, okazuje się zupełnie inna.
Sama główna fabuła w pewnym momencie staje się mniej ważna, gdyż z każdą stroną wszystko bardziej się wyjaśnia, niestety minusem książki był fakt, że strasznie się dłużyła, akcja dzieje się na przełomie paru dni, zaś liczy ona koło sześciuset stron, myślę, że można by to trochę skrócić, a wątek główny nie zostałby jakoś bardzo zepsuty, myślę, że nawet by się nie zmienił. Wątków pobocznych, choć jest dużo to naprawdę, są ważne dla całej historii, bo wiele rzeczy dzieje się z jakiegoś powodu, nigdy nie można pomyśleć, że te sprawy się nie łączą, tego akurat nauczyłam się, oglądając seriale kryminalistyczne, na szczęście miałam rację. Do tego można dorzucić ładne opisy miejsc i sytuacji, które, choć czasami są trochę długie, to niezbyt przeszkadzają. Pomieszanie tych wszystkich wątków mogło być spowodowane tym, że autor chciał nas zmylić, wcale bym się nie zdziwiła, ale wyszło to na dobre dla całokształtu.
Nie jestem jakąś wielką fanką kryminałów, nie zawsze to mój gatunek, ale ten mi się podobał, miał swoje minusy, które i tak jakoś się zniwelowały. Jeśli lubi się taki klimat, to myślę, że jest to idealna książka dla Was i mimo jej objętości sobie poradzicie.
Za przedpremierową możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu ZYSK I S-KA.
Pozdrawiam,
Tori.